Jak nie sprzedałem motocykla

Obraz 008

Czasem zapala mi się taka kontrolka w głowie pod którą znajduje się napis „zmiana”. Tak też było tym razem. Kilka tygodni temu rzeczona kontrolka wpierw lekko zaćmiła by wkrótce rozpalić się jasnym blaskiem. Pomysł był prosty: sprzedam swoje enduro, a w zamian kupię inne w postaci motocykla Cagiva 350 w wersji militarnej, który to motocykl znalazłem na jednym z portali ogłoszeniowych.

Każde działanie powinno być w jakiś sposób uzasadnione więc i ja znalazłem dobry powód, który tłumaczył taką zmianę. Otóż moja Cz 180 Roland jest tak unikatowym motocyklem, że znalezienie do niej plastików nie jest możliwe. Pisałem w tej sprawie nawet do firmy która ją wyprodukowała, ale i tam bezradnie rozłożyli ręce… a konkretnie przestali odpisywać jakiemuś wariatowi z Polski, który po latach wypytuje o części do motocykla o którym już dawno zapomnieli.

Obraz 028

Tak… Plastiki to dobry pomysł. Przecież jak się połamią to kaplica, bo na rynku wtórnym w Polsce nie ma, nie było i pewnie nie będzie. Na zachodzie, gdzie Rolandy były eksportowane, też bardzo ciężko o części, a gdy się pojawią to w cenach takich, że wstyd wspominać.

No, a taka Cagiva, którą produkowali dla wojska, wyszła w ogromnej ilości egzemplarzy, a w dodatku były też wersje cywilne więc dostęp do części powinien być lepszy – Tak sobie tłumaczyłem i raz dwa wystawiłem ogłoszenie o sprzedaży.

blogger-image--329473887

Wkrótce odezwał się jakiś miły chłopak zainteresowany zakupem. Szybko dogadaliśmy cenę, która była dość korzystna dla niego, a dla mnie na granicy akceptacji i zaczęliśmy umawiać się na odbiór. Mimo, iż klient chciał przyjechać choćby i na drugi dzień to niestety godziny nam się nie pokrywały i postanowiliśmy odłożyć sprawę do weekendu.

Zadowolony poszedłem do garażu i cóż… to tylko przedmiot, ale jakoś tak głupio mi się zrobiło.

20140922_193935

„Spokojnie, będzie dobrze, logika to podstawa” – Tak sobie tłumaczyłem – „Co zrobisz jak plastiki popękają, szkoda przecież, a taka Cagiva jak popęka to kupisz używane i pomalujesz”

Pocieszony wróciłem do domu i, korzystając z wolnej chwili, zadzwoniłem do właściciela Cagivy. Właściciel – bardzo sympatyczny człowiek – sprowadził mnie na ziemię w momencie tłumacząc, że zdobycie części do tego modelu przypomina wyprawę po święty graal. Jemu się jakimś cudem udało i wyremontował silnik, ale rokowania na przyszłość są kiepskie, szczególnie, że wersja militarna różni się od cywilnej.

Kilka godzin w internecie ujawniło brutalną prawdę. Właściciel się nie mylił, co więcej, po lekturze różnych wpisów „szczęśliwych” posiadaczy zachodziłem w głowę jakim cudem jemu się udało te części znaleźć, bo inni wypłakiwali litry łez na zakurzone zwłoki swoich Cagiv.

Mina mi zrzedła, ale cóż… Klient jest więc niech bierze motocykl, a ja sobie coś znajdę na jego miejsce. Jakąś japonię enduro z lat osiemdziesiątych lub dziewięćdziesiątych. Te motocykle produkowano na tony a nie na sztuki więc z pewnością n i e b ę d z i e problemu z częściami. Jaaaasne!

 

 

Najbardziej spodobała mi się honda XL 250

Honda XL250R 82

 

Ale patrzyłem również na:

Yamaha XT 350

ug_5974_1

 

XT 600, po konsultacji z zaprzyjaźnionym mechanikiem, odrzuciłem jako zbyt ciężki.

Yamaha XT600 88„Chłopie uszarpiesz się tylko bo to waży i się na polne drogi nadaje, a nie tak, jak ty jeździsz” Miał rację oczywiście.

 

 

Suzuki DR 350

DR350makeover005

Kawasaki KLR 250

30 KLR 250

 

 

Zacząłem szukać informacji na temat każdego z tych motocykli a w między czasie korespondowałem z kupcem mojego Rolanda.

Jaki jest stan motocykla?

Motocykl jest w ciągłej eksploatacji. Wszystko działa tak, jak powinno. Uważam, że nie potrzebuje w chwili obecnej żadnych inwestycji i nie zapowiada się by jakiś potrzebował w bliskiej przyszłości.

Jakie ma wady?

Do jego mankamentów zaliczyć należy ślady wynikłe z normalnego użytkowania w postaci: rdzy, otarć naklejek czy drobnych ukruszeń plastiku. Gdzieniegdzie również pojawiły się „pajączki” pęknięć. Uszczelkę kopniaka można wymienić bo trochę cieknie stamtąd olej. Żarówka z przodu ma spalone jedno z włókien więc również do wymiany się kwalifikuje. Brakuje czujnika stopu hamulca przedniego i chyba tyle.

Co było robione przy nim?

Motocykl jest w moich rękach od trzech lat. Przez ten okres praktycznie leję paliwo i jeżdżę.
W zeszłym roku wymieniałem klocki hamulcowe z przodu i co rok olej w skrzyni. Dwa lata temu wymienione było sprzęgło i akumulator. Przez ten czas nie było potrzeby by zaglądać do silnika i raczej nie zapowiada się aby pojawiała się taka potrzeba w najbliższej przyszłości. W sumie to nawet świecy nigdy nie musiałem zmieniać. Może w tym sezonie warto będzie pomyśleć o łańcuchu bo kończy się już powoli jego regulacja.

 

 

Stare japońskie motocykle, których wyprodukowano dziesiątki, jak nie setki, tysięcy nagle stały się towarem deficytowym… Przeglądam ogłoszenia i owszem, motocykle jakieś są, ale z częściami krucho… Dekiel silnika do jednego z modeli, używany, porysowany w cenie 300zł, do drugiego 250… cylinder, cholera wie w jakim stanie, 200zł. Głowica do regeneracji 250 i to jest tanio… Czy ci ludzie powariowali? Przecież do mojego Rolanda za 400zł to ja cały silnik kupię w dodatku na chodzie i w dobrej kondycji.

Coś tu stanowczo się nie zgadza. Chciałem zmienić motocykl ze względu na problem z plastikami, bo reszta jest ogólnodostępna i tania, a tymczasem żaden z tych motocykli, które wziąłem pod uwagę nie daje gwarancji na znalezienie części w dobrym stanie… żadnych części, od plastików po głowicę. W dodatku te, które są na rynku wtórnym często sa tak zmęczone że nie nadają się juz do niczego.

 

Poszedłem znów do garażu i popatrzyłem na swoje enduro.

Ok, ma tylko 13 koników mocy, ale pozwala na to by w trasie z bagażem jechać 80km/h (przy moim wzroście i wadze) co uznaję za wystarczające. Ok, jest zardzewiałe i poobijane, ale czego wymagać od motocykla, który umyłem raz w życiu i służy do jazdy tam, gdzie ciężko czasem na piechotę wejść, w dodatku przez okrągły rok. Ok, plastiki jeszcze są całe, ale gdy się połamią to kaplica – nie ma i nie będzie, tyle że… zawsze mogę założyć blachy od zwykłej Cz175 bo rama jest ta sama, a plastiki odłożyć w bezpieczne miejsce… Czyli mam motocykl tani w eksploatacji i niezawodny (jak na razie). Jeśli go sprzedam i w zamian kupię japończyka to cholera wie co dostanę i kiedy się to rozleci, a gdy do tego dojdzie to koszt remontu powali mnie na kolana.

Logika? Haaaalo! O właśnie!

Skoro więcej niż te 13 koników nie potrzebuję to po co zmieniać motocykl z którego jestem zadowolony na jakąś potencjalną minę? No właśnie… po nic!

Wspominałem o kontrolce zmian? Wspominałem, więc wtedy zgasła, a w dodatku udawała, że nigdy się nie zapaliła, nie wie o co chodzi i generalnie to wcale nie jest „zmiana” a co najwyżej „brak kawy” lub „może będzie padać”.

Nie pozostało mi nic innego jak grzecznie przeprosić potencjalnego kupca, który zdążył już przygotować kasę i transport. Wstyd, ale cóż… lepiej teraz się powstydzić chwilę za nieprzemyślane wystawienie ogłoszenia niż potem żałować niewiadomo ile czasu.

Zamiast sprzedawać Rolanda zaplanowałem na zimę rozebranie go do ostatniej śrubki i remont generalny wraz ze zmianą plastików na starsze blachy. Efekt może być całkiem zabawny.

Cóż… do zimy jeszcze kawałek, a wiele kilometrów do nakręcenia. Oczywiście ostrożnie, aby nie połamać plastików 😉

 

 

Podobno najlepiej się uczyć na cudzych błędach, więc wyciągnijcie wnioski z mojej przygody: zanim zdecydujecie się sprzedać motocykl przemyślcie to    b a r d z o     d o k ł a d n i e   abyście potem nie żałowali, bowiem lepsze jest wrogiem dobrego.

 

Pozdrawiam

 

 

3 Komentarzy

  1. Hubertus

    Plastik jak plastik… Pospawać się da a w razie godziny „W” pomogą być może drukarki 3D; to już coraz mniej S-F 😉

    1. Brein (Post autora)

      Drukarka 3d raczej pozostanie dla mnie SF, ale spawanie plastików to istotnie dobra alternatywa :) Gdzieś widziałem nawet zestawy naprawcze więc może zaopatrzę się w taki „na wszelki wypadek”.
      Pozdrawiam

  2. byledoprzodu

    „i generalnie to wcale nie jest „zmiana” a co najwyżej „brak kawy” lub „może będzie padać”.” – i to jest najlepsze podsumowanie 😉 Są momenty, że faktycznie coś tam się ledwo żarzy, bo przecież mało tym jeżdżę, nigdzie daleko się nie wybiorę, bo nie będzie mi się chciało, po co ma stać, jak kogo innego może by cieszyła… Ale potem wraca ta myśl, że to jedyna taka i moja i co mi przeszkadza ją mieć? I cała rozsądna układanka się rozsypuje 😉

Skomentuj byledoprzodu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>